Celem wędrówki tym razem był szczyt na granicy Polsko-Czeskiej o nazwie Ruprechticki Szpiczak. Mierzy on 830 m. n. p. m. i znajduje się w paśmie Gór Kamiennych. Jest to miejsce szczególnie uczęszczane przez Czechów, którzy postawili tam także swoją infrastrukturę z wieżą widokową.
Ruprechticki Szpiczak widok ze szlaku
Ja poszedłem jednak ze strony polskiej zaczynając z Ustronia koło Głuszycy. Początkowo droga była oznaczona jedynie szlakiem tutejszej strefy MTB. Jest to dość szeroki trakt, o łagodnym podejściu. do oznaczonego szlaku pieszego do miejsca docelowego ciągnie się przez niecały kilometr.
Dochodząc do skrzyżowania trzeba skręcić w szlak niebieski w prawo. Tutaj zaczynają się dość strome podejścia, ale nie są one długie. W międzyczasie odsłaniają się piękne widoki na stronę polską w kierunku Głuszycy i na stronę czeską w kierunku Bromova. Szlak idzie wzdłuż granicy.
widoki ze szlaku
wieża widokowa na Szpiczaku
tak Czesi gospodarują na szczytach górskich
Następnie ze szczytu niebieskim szlakiem schodzi się w dół. Na rozdrożu trzeba skręcić w prawo by dotrzeć do miejsca z którego się wystartowało. tutaj także moją uwagę zwróciła kolejny drogowskaz z czeskimi oznaczeniami. Na całej trasie nie znalazłem żadnego polskiego drogowskazu.
Niedaleko przed Ustroniem zauważyłem także niewielki cmentarz. Zachowała się w nim jedna tabliczka na grobie niemowlęcia, która wskazuje, że ten cmentarz jest z okresu tuż przed Pierwszą Wojną Światową. Znajdujące się tutaj znicze wskazują, że mimo to, że był to cmentarz niemiecki, przedwojenny, to są osoby, które nadal dbają o tutejsze groby.
poniemiecki cmentarz w lesie
Schodząc dalej tą drogą wyszedłem w tym samym miejscu, w którym zacząłem. Droga nie była długa, gdybym szedł tylko drogą, to byłoby około sześciu kilometrów. Ale nie szedłem samą drogą, a trochę kluczyłem z powodu grzybów.
Nie był to cel mojej wędrówki, jednak przy okazji dużego wysypu postanowiłem pozbierać trochę grzybów. kluczyłem więc między drzewami zbierając podgrzybki. Osobiście nie znam się na grzybach, ale nie byłem sam, bo był ze mną mój tata. odchodziliśmy do 20 metrów od drogi i mimo tego, ze przed nami przebiegły sarny tratując trochę grzybów, to zbiory jednak były.
Było też dużo grzybów niejadalnych i trujących, którym robiłem zdjęcia, zostawiając je.
Najbardziej znane grzyby trujące muchomory czerwone
1
2
Całe to opisane miejsce jest dość fajne, można się tutaj wybrać także z dziećmi. Droga jest krótka, a mimo dość stromych podejść to dotarcie na szczyt i przebycie tej drogi nie jest dużym wyczynem. zdecydowanie polecam, by wybrać się tutaj na niedzielny spacer, lub zaznaczyć to w swoich planach wypadowych w góry kamienne
małe zbiory
Jeśli Ci się podobało to co napisałem to zapraszam do subskrypcji wciskając przycisk obserwuj w prawym górnym rogu w wersji strony na komputer, oraz polub mój fan page na facebooku. link do strony znajdziesz tutaj