Czas na kolejną wycieczkę z Wrocławia. Ale nad Bajkał? Czy jechałem rowerem na Syberię i jak to zrobiłem w jeden dzień?
Wielu Wrocławian, szczególnie tych mieszkających po wschodniej stronie zna takie niewielkie jeziorko Bajkał. Jest ono zasilane przez Odrę, a znajduje się pod Kamieńcem Wrocławskim. Miejsce popularne szczególnie wśród wędkarzy.
Dla mnie była to pierwsza rowerowa wycieczka po przeprowadzce na Gaj, a że kiedyś dodatkowo obiecałem sobie rowerem objechać Wschodnią Obwodnicę Wrocławia. Dodatkową okazją było testowanie sakw, namiotu i sposobu ich wiązania. Stąd ta decyzja, że jadę nad Bajkał.
Zapakowałem swoje sakwy na rower i pojechałem. Wyjechałem na ulicę Borowską i skierowałem się w stronę Wojszyc. Tuż przed tą peryferyjną dzielnicą Wrocławia kończą się drogi rowerowe. Przyszło mi jechać ulicą, co nie jest jakąś nowością, warto dodać, że jest to droga o średnim natężeniu ruchu.
Z Wojszyc wyjechałem do Radomierzyc, wsi, z której wyjeżdża się na początek wschodniej obwodnicy. Dojechałem sobie spokojnie do ronda i zjechałem na szeroką dobrze zrobiona płaską jak stół drogę rowerową.
Droga ciągnie się do Siechnic, gdzie zjeżdża na obrzeża miasta. Tak jadąc obrzeżami Siechnic obserwowałem, czy obwodnica nie oddala się za bardzo. Nie znałem z tej strony tej drogi, dlatego też nie byłem jej pewny.
Niebawem wróciłem na obwodnicę którą prułem dalej. Jazda nie była już tak łatwa, bo się zrobiło trochę pagórkowato. po około 10 minutach zjechałem z obwodnicy do Łanów, skąd po chwili wjechałem do Kamieńca Wrocławskiego. Skierowałem się do znajomych, którzy mnie do siebie przy tej okazji zaprosili.
Zostawiłem u nich swój rower, zabrałem sakwy i piechotą poszedłem już nad jezioro. Przeszedłem przez most i po około kilometrze od mostu znalazłem się nad jeziorem. Zostało mi znaleźć odpowiednie miejsce. W tym celu wszedłem na cypel by rozejrzeć się, gdzie jest w miarę mało ludzi.
Znalazłem takie miejsce dość równe, i tam się skierowałem. Doszedłem do tego miejsca i zabrałem się za rozbijanie namiotu. Dookoła mnie byli wędkarze, oraz młodzież z odpalonym car audio i muzyką w stylu "umcyk umcyk" (ludzie, proszę nie katujcie tym czymś ludzi w okolicy).
Co konkretnie robiłem nad Bajkałem, to pominę. Mogę tylko wspomnieć, że parę ciekawych ujęć udało mi się uchwycić.
Na chwile obudziłem się około 3 w nocy. Dookoła było słychać niezwykłe odgłosy, coś co nazwałbym radiem lasu. Nie były to tylko ptaki, bo słychać także było rechot żab. Warto być wtedy cicho i się w tym zasłuchać.
Nad ranem zaczął padać lekki deszczyk. Pogoda może niezbyt zachęcająca, ale dla mnie była czymś pozytywnym. Wiem, że namiot przy byle czym nie nawali. Choć z drugiej strony trzeba było czekać prawie do godziny 11 aż wyschnie. Po spakowaniu się i złożeniu namiotu wróciłem po rower.
W planie miałem powrót inną drogą i ten plan zrealizowałem. Pojechałem wałami przez Łany aż do Lasu Strachocińskiego. Przejechałem przez las, a przy wyjeździe gdzie było ostro pod górę parę metrów doświadczyłem jak w jeździe na rowerze środek ciężkości może uciec do tyłu. Nie przewróciłem się tylko dzięki mocnemu wychyleniu się do przodu.
Dalej pojechałem wałem przez Wojnów i odbiłem do przelewu Odra- Widawa. Zjechałem delikatnie obok tamy i przeprowadziłem rower przez wąski mostek pieszy. Niedługo potem znalazłem sie obok osiedla Olimpia Port , gdzie przejechałem przez dwa mosty. Ruszyłem dalej wałem mijając Jaz Opatowicki dojechałem aż do Zoo.
Dalej droga prowadziła przez Most Zwierzyniecki i Wybrzeże Wyspiańskiego i Most Grunwaldzki. Następnie tunele pieszo- rowerowe pod Placem Społecznym i tak dotarłem pod Galerię Dominikańską nie wyjeżdżając na ulicę. Jest to ponad 10 kilometrów Wrocławia, dojazd do centrum, prawie do rynku.
Stąd już ulicami najkrótszą drogą między innymi koło Dworca PKP, Wroclavi i aquaparku dojechałem do Gaju.
Co mogę powiedzieć o tej wycieczce i o miejscu w które się udałem. Wycieczka na prawdę super, co widać na zdjęciach. Ale na zdjęciach nie ująłem wszystkiego. Smutne jest to, że tak fantastyczne miejsca są tak bardzo zaśmiecone. Ludzie tam przyjeżdżający w dużej części niestety nie potrafią zachować piękna tego miejsca zostawiając po sobie pamiątki, które niekoniecznie są pożądane. Wielokrotnie o tym piszę, zabierzcie swoje śmieci ze sobą.
Inna sprawa, że ani PZW, ani Polskie Wody nie zadbały o śmietniki. Nie jest to problem niewystarczającej ilości śmietników, ale całkowity ich brak. Stąd też z tego bloga proszę, aby organizacje gospodarujące tym miejscem zadbały o to, bo miejsce jest niesamowicie piękne.
Co do odpoczynku, miejsce polecam. Jest gdzie rozbić namiot, zrobić grilla, czy rozpalić ognisko. Oficjalnie tam nie można pływać. Proszę tylko zabierzcie ze sobą swoje śmieci, lub jak ktoś się zgodzi je zabrać i odstawić do miejsca do tego przeznaczonego, czyli kosza na śmieci, kontenera na odpady, punktu odbioru odpadów.
Może trochę po czasie, ale skomentuję :) Fajnie było wrócić do Twojego bloga. Zdjęcie z widokiem jeziora przez otwarte wrota namiotu... ahhh... uwielbiam takie widoki :)
OdpowiedzUsuń