Powoli,
spoza granic snu, docierały do jej świadomości takty ulubionej
piosenki. Budzik znów wygrał tę nierówną walkę. Otworzyła
oczy, patrząc w sufit rozświetlony pierwszymi promieniami wiosennego
słońca. Poniedziałkowy poranek – jeden z trudniejszych momentów
życia dla tych, którzy zamknęli za sobą rozdział "szkoła i
studia" i rozpoczęli drugi - "praca i obowiązki". Mimo, nieuznanej jeszcze przez świat fizyków, siły
przyciągania o mocy odwrotnie proporcjonalnej do chęci wynurzenia
się spod kołdry, wstała. "Co przyniesiesz mi dzisiejszy
dniu?" - myślała patrząc przez okno. W tle słychać było
wesołe trele skowronków. Te dźwięki zawsze poruszały pewną
strunę jej serca – strunę w tonie "nadzieja".
Uśmiechnęła się trochę do siebie – trochę do tych wesołych
stworzonek i zaczęła nowy tydzień swojego życia.
Oczywistość nieoczywistego
Pisząc
ostatniego posta zastanawiałam się dokąd zaprowadzi mnie przygoda
Pasjo-poszukiwaczki. Co będzie kiedy opisując jedną z pasji dojdę
do wniosku, że to właśnie to czego szukałam? Obawiam się, że
dopuszczając do świadomości tę myśl – dokładnie to zrobiłam.
Dokonałam wyboru:) Oczywiście okazało się, że był on
najbardziej oczywisty :)
Kiedy byłam
w gimnazjum, nauczycielka polskiego poleciła nam w ramach zadania
domowego napisać historię na dość intrygujący temat jak na wiek
gimnazjalny – list do przyjaciółki/przyjaciela, w którym
opisywaliśmy pierwszą historię uniesień miłosnych :) Na potrzeby
posta udało mi się go odnaleźć. Stylistyka – nie zaczyna się
zdań od "i", racjonalność – spotykasz obcego chłopaka
w zimowy wieczór w parku i zaczynasz sobie z nim rozmawiać –
yhym, z pewnością (normalni ludzie takich sytuacji zdecydowanie
unikają, nie?). Na swoją obronę mam to, że skupiałam się
zdecydowanie na sferze emocjonalnej. Taki był początek mojej
przygody z pisaniem :) Jak zmieniło to moje życie?
Diametralnie :)
Pisać czy nie pisać - oto jest pytanie
W mojej
głowie rodzi się teraz pytanie: czy ta pasja ma więcej plusów czy
minusów? Opisywanie historii jest trochę jak robienie zdjęć lub
kręcenie sceny filmowej – Ty dobierasz tło, bohaterów, ujmujesz
ich w najdogodniejszym momencie, stosując filtr, w którym wszystko
zawsze dobrze wygląda :) Jednym słowem – tworzysz swój świat.
Może być idealny, piękny, poetycko smutny lub melancholijny, ale
zawsze będzie miał w sobie tę skazę nierealności. Znów zamiast
obrać którąś ze stron to brnę dalej w tę przysłowiową
przestrzeń między młot a kowadło ;). Może wiec skrócę –
plusem jest to, że w pisaniu dajesz przestrzeń swojej wyobraźni,
która może Cię zaprowadzić w dość ciekawe strony. Drugim plusem
dla mnie jest to, że ta moja pasja zaoowcowała wieloletnią
przyjaźnią – pisanie łączy ludzi. Trzecim jest to, że w
napisanych słowach łatwo można ukryć balsam dla duszy – innych,
ale i swojej. Co do minusów – jest chyba tylko jeden – budując
historię możesz się zagubić we własnym świecie – tracąc to
piękno, które wydarza się w nawet w ten szary poniedziałek....
Co Wy na to?
Co Wy myślicie o tej formie pasji? Nie kusi Was czasem, żeby ubrać w słowa historie, które podpowiada Wasza wyobraźnia i podzielić się nimi ze światem? :)
Pozdrawiam Was serdecznie,
Wasza Pasjo-poszukiwaczka
Heh, pytanie jak od Shakespeare'a :p
OdpowiedzUsuńCo do pisania, to jak najbardziej, w końcu to balsam dla duszy :)
No ba - może dylemat nie tej samej wagi, ale jednak dylemat :D
Usuń