niedziela, 11 marca 2018

Może by tak .... fitness?


Paulina na siłce - kto by pomyślał ?

Kto by pomyślał, że nadejdzie czas, w którym na siłowni będzie można spotkać mnie...
Niespodzianka! - także dla mnie :) Bicki, sześciopaki, jędrne łydki nie były dla mnie nigdy priorytetem. Stąd może mój długoletni dystans. Wszysko się zmienia, więc zmieniło się u mnie i to :) Początkowo chadzałam na zajęcia pilatessu organizowane na hali na osiedlu, na którym mieszkałam. Później się przeprowadziłam. Okazało się, że trafiłam w okolice jednego z świdnickich centrów fitessu - BodyArt. Połączenie tego faktu z zakupieniem przez mojego pracodawcę kart Multisport spowodowało, że stałam się częstszym bywalcem przy Wałbrzyskiej 18.

Fitness - connecting people :)

Początkowo wraz z koleżanka z pracy spędzałyśmy czas na bieżni – spacerując i rozmawiając o weekendowych planach. Później wypróbowywałyśmy sprzęt – tak żeby coś porobić, ale bez wyraźnego nastawienia, że muszę "zrobić kaloryfer". Niestety wraz z upływem czasu zmalał nasz zapał. Po dłuższej przerwie znalazłam więcej chętnych do towarzystwa. Tak zaczął się maraton po zajęciach fitnessu – od Trampolin przez Step na Facefitness kończąc. Śmigamy tak 2-3 razy w tygodniu – nasze sportowe wieczory kończąc herbatą, kolacją lub koktajlem naszych autorskich przepisów.

Co z tego mam? 

Jakie widzę plusy?
- lepiej się czuję fizycznie,
- lepiej się czuję psychicznie i duchowo – w końcu "w zdrowym ciele, zdrowy duch",
- ćwiczę wytrwałość - "nieee... dziś tak zimno, ciemno, nie chcę mi się...." a jednak idę – myślę, że jest to czasem też zasługą moich motywujących towarzyszek,
- świetnie się bawię – na przykład na Facefitness kiedy siedząc przed lustrem robisz zabawne miny, które mają zmniejszyć zmarszczki (jeśli nie masz w sobie na tyle samozaparcia i wewnętrznej dyscypliny, a obok Ciebie siedzą koleżanki to kurzych łapek szybko się nie pozbędziesz ;)),
- pokonuję własne ograniczenia typu "nie zrobię deski przez 2 minuty",
- wspólne ćwiczenia łączą ludzi – w ostatnim czasie na wieczornych koktajlach jest nas więcej :)
- poznaję nowych ludzi – co prawda z moim charakterem idzie mi to dość wolno, ale jednak :)
- nie siedzę w domu.

Co Wy na to? 

Podsumowując – ten sposób spędzania wolnego czasu ma na mnie dobroczynny wpływ :) Zresztą sami widzicie po ilości plusów, które udało mi się wypisać. To co? Wasza kolej? Kiedy się widzimy przy Wałbrzyskiej 18? :)


Wasza Pasjo-poszukiwaczka




2 komentarze:

  1. mam wziąć ze sobą legginsy? ;) tez chce na siłownię, ale siłownia mnie nie chce, za to ostatnio dostałam ofertę wnoszenia roweru na piętro w bloku i polerowanie samochodów by popracować nad bicepsem. Na osobników płci niepięknej to jednak zawsze można liczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń