To już kolejny wpis, który
zamieszczam jako "Z poprzedniego bloga". Czyli z tego, co
napisałem zanim zacząłem tutaj publikować. Administratorzy
portalu bloog wyslali informację, że 31.03.2018 Bloog zostanie
zamknięty, więc prawdopodobnie nie będą dostępne posty ani z
mojego bloga, ani z pozostałych blogów.
Tym razem rowerem ruszyłem na Przełęcz Walimską. Drogę zacząłem jak do Zagórza. Okrążając Zalew Bystrzycki miedzy Lubachowem, a Zagórzem śląskim wyjechałem w Zagórzu. Skręciłem w lewo w kierunku Jugowic. Na rozwidleniu w Jugowicach jechałem dalej prosto.
W Jugowicach zaczęło się wspinanie pod górę. Zaczynała się łagodnie i pięła się jedyną szerszą drogą. Tak dotarłem do Walimia. Koło banku PKO skręciłem w lewo.
Tutaj podjazdy zrobiły się dużo bardziej strome. Ulica zrobiła się dziurawa, o nawierzchni na przemian asfaltowej i z kostki granitowej. Tak wyjechałem z Walimia i przejechałem przez znaną z Rajdu Świdnickiego Elmot Patelnię Walimską, czyli serpentynę która jest wykorzystywana jako oes w tym mającym długą tradycję rajdzie samochodowym.
Około 3 kilometry po wyjeździe z Walimia osiągnąłem najwyższy punkt tej wycieczki, czyli opisana w tytule Przełęcz Walimską. Stąd prowadzi ciekawy szlak na szczyt Wielkiej Sowy przez Małą Sowę. Stąd także jest ciekawy widok na szczyt najwyższej góry Gór Sowich, wraz z górująca nad nią wieżą widokową.
Dalej zjechałem serpentyną do Rozciszowa. Za tą wioską skręciłem w drogę polną, którą dojechałem do Piskorzowa. Tutaj pozwoliłem sobie na chwilę odpoczynku.
Z Piskorzowa przez Stachowice dojechałem do Lutomi. Dalsza drga jeszcze przebiegała przez Bojanice i Opoczkę. Niedługo potem wjechałem do Świdnicy od strony Kraszowic. Droga od końca Rozciszowa była właściwie płaska.
Trasa na pewno jest ciekawa i godna polecenia. Trzeba liczyć się z tym, że potrzeba trochę lepszej kondycji niż tej, która nabywa się siedząc na kanapie.
Oczywiście jak zawsze zapraszam do zapisania się na subskrypcję, oraz do grona obserwatorów. Wszystkie aktualności znajdziesz na mojej stronie na facebooku, do którego link daję tutaj. A już za tydzień kolejny wpis, na który już dzisiaj zapraszam.
Z Piskorzowa przez Stachowice dojechałem do Lutomi. Dalsza drga jeszcze przebiegała przez Bojanice i Opoczkę. Niedługo potem wjechałem do Świdnicy od strony Kraszowic. Droga od końca Rozciszowa była właściwie płaska.
Trasa na pewno jest ciekawa i godna polecenia. Trzeba liczyć się z tym, że potrzeba trochę lepszej kondycji niż tej, która nabywa się siedząc na kanapie.
Oczywiście jak zawsze zapraszam do zapisania się na subskrypcję, oraz do grona obserwatorów. Wszystkie aktualności znajdziesz na mojej stronie na facebooku, do którego link daję tutaj. A już za tydzień kolejny wpis, na który już dzisiaj zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz