Miało być dziś o półmaratonie. Odłożę to jednak do jutra, a dziś krótko o tym, jak mi się udaje pokonywać tak długie dystanse. Nie jest to łatwe. Oto kilka podstawowych dla mnie rzeczy, by skończyć.
Pierwsze, to się nie ścigam. Są to niby zawody, ale ja nie jestem profesjonalistą, nie mam profesjonalnych treningów biegacza. Jak dobiegne na metę, to juz jestem zadowolony.
Drugie, to ukladam sobie w głowie jakiś plan. Chodzi o to by nie zacząć źle. Dzięki temu nie tracę sił na starcie.
Trzecie to odnowa biologiczna. Na tydzień przed polmaratonem zwalniam. Wtedy też o ile jest to możliwe dłużej śpię. Staram się jak najbardziej wypocząć.
Czwarte to trening. Mimo wszystko jednak biegam, jeżdżę na rowerze, uczeszczam na treningi Szkoły Walki Drwala. Wylewam siódme poty, ale jakiś efekt to ma
Piąte to podczas biegu nie staję. Biegnę jak dlugo mogę. Jak brakuje powietrza lub paliwa, to ostro zwalniam, ale dalej biegnę. Wyjatkami kiedy idę są kontuzje, lub przeszkody których nie da się przebiec.
Szóste to ustawiam się z tyłu stawki. Dzięki temu wiem, że nikt mnie nie stratuje. Nikomu też dzięki temu nie utrudniam, a ponieważ się nie scigam, a tylko biegnę by się bawić, to najwyżej kogoś wyprzedzę.
Niby to niewiele, ale skutki w postaci ukończenia tak trudnych biegów jak półmaratony przynosi. Jeśli chcesz się tym bawić jak ja, to myślę, że warto wziąć to pod uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz